maja 30, 2015

Epilogue

Dźwięk budzika rozległ się po pokoju. Blond włosy chłopak, który jeszcze przed chwilą spał smacznie w łóżku przewrócił się na bok i wyciągnął rękę w poszukiwaniu urządzenia. Ledwo przytomny strącił lampkę nocną ze stolika co nie skończyło się zbyt dobrze.
- Kolejna w tym miesiącu. - Pomyślał zrezygnowany. Znowu musiał iść kupić nową żarówkę.
Po wyłączeniu głośnego mechanizmu udał się do łazienki, gdzie jak zwykle wziął szybki prysznic. Czysty i odświeżony udał się piętro niżej, do kuchni, gdzie zjadł szybkie śniadanie. Nie miał zbyt wiele czasu, gdyż niedługo rozpoczynała się jego zmiana.
Wyszedłszy z mieszkania na przedmieściach czeskiego miasta z niezadowoleniem odkrył, że niebo spowite jest ciemnymi, deszczowymi chmurami. Szybko wrócił się po parasol, a gdy kolejny raz przekraczał próg domu okrył, że zaczęło padać.
Idąc chodnikiem i uważając na przejeżdżające samochody przeszedł obok niezwykle dziwnej osoby. Odwrócił się za siebie by przyjrzeć się dokładnie i gdy skierował swój wzrok na tajemniczego przechodnia, ten ktoś również się zatrzymał i patrzył w jego stronę.
Była to kobieta, nieziemsko piękna, ubrana w czarny gotycki strój. Obok niej stał czarnowłosy mężczyzna z przepaską na prawym oku. Drugie z jego oczu emitowało niezwykłym, szafirowym blaskiem.
- Matt! - Zawołała nieznajoma rzucając się na niego i całując prosto w usta. Blondyna o mało nie zwaliło z nóg, gdy to zrobiła, co więcej... z języczkiem! Jego ciało zaczęło zalewać gorąco, a w głowie szumieć od wspomnień, jego wspomnień. Oderwał się od kobiety, którą ewidentnie była Pandora.
- Nie powinnaś tego robić ty stara jędzo - powiedział zniesmaczony, gdy przypomniał sobie wszystko.
Kobieta roześmiała się widząc jego minę.
- Matt, Matt... - Westchnęła. - Czy nie pora już zażegnać stare waśnie? Świat się zmienił, obydwoje osiągnęliśmy to czego chcieliśmy... - Powiedziała z uśmiechem. Nie był to jednak uśmiech osoby, która pragnęłaby kolejnej zagłady i zniszczenia świata. Wydawała się być zupełnie inną osobą, niż w tamtej linii czasu.
- Pamiętam cię, jako zupełnie inną osobę - powiedział poważnie zachowując dystans. Po chwili poczuł się dziwnie, jednak zignorował to chwilowo. - Dlaczego to zrobiłaś? - spytał.
- Wszyscy twoi przyjaciele są bezpieczni. - Powiedziała z zadowoleniem. - Twoje życzenie ocaliło nas wszystkich, nie wiem co by było, gdyby znalazł się tam ktokolwiek inny. - Rzekła z przejęciem. - A co do tego, dlaczego to zrobiłam to... jeśli wtedy przeznaczone ci było spotkać swoją siostrę, to równie prawdopodobne, że i teraz będzie ci to dane.
- Wolę jej nie szukać - pokręcił głową. - Zwłaszcza, że wychodzi na to, że częściowo nie pochodzę z tego świata - powiedział. - Przyniósł bym jej tylko kłopoty. Lepiej niech będzie szczęśliwa nie wiedząc o mnie - stwierdził patrząc na niebo.
- Skoro ty nie jesteś normalny, to i ona nie jest. - Stwierdził Jednooki.
- To było niegrzeczne. - Obrzuciła go Pandora. - Poza tym obydwoje jesteście teraz normalnymi ludźmi, więc moim zdaniem nie widzę żadnego problemu. - Wyjaśniła mu kobieta.
- Skoro tak twierdzisz - uśmiechnął się tajemniczo. - Jednak to i tak nie tłumaczy czego ode mnie chcesz, że się pojawiłaś. Więc może powiesz mi łaskawie o co tym razem chodzi? - zapytał. - Wątpię żeby chodziło o głupie dziękuję - prychnął.
- Łaskawie... - prychnął pod nosem smok, przez co dostał w brzuch od stojącej obok kobiety.
- Jak już wcześniej mówiłam, mam do zapłaty swoją część, ty nie jesteś mi już nic winny. Czarny Smok łaskawie zgodził się nie wymazywać waszej egzystencji, dzięki czemu obydwoje mimo swojego niezwykłego pochodzenia możecie żyć w tym wymiarze. - Odpowiedziała.
- Mam na to tak samo wywalone, jak na ciebie - wzruszył ramionami. - Gotów na unicestwienie byłem w chwili wysadzenia wymiaru. A ta twoja łaska gówno mnie obchodzi - stwierdził. - Zresztą i tak byś mnie nie zniszczył. Tak samo jak siebie zabić nie możesz. Dajcie mi po prostu spokój. Mam to denne życie i wy mi do szczęścia potrzebni nie jesteście - powiedział ruszając w swoją stronę.
- Niech go... - Zaczął zdenerwowany Jednooki, jednak został zatrzymany przez Pandorę.
- Dość, przekazałam co miałam do przekazania, więc daj mu odejść. - Powiedziała spokojnie odprowadzając awanturnika swoim wzrokiem. - Najważniejsze, że mój cel został osiągnięty. - Uśmiechnęła się promieniście.
- Ta, jasne. - Odparł czarnowłosy. - Ten świat jest po prostu przeuroczy...
- Ej! Wracaj lepiej do siebie. - Powiedziała, a w tym samym momencie Jednooki znikł z pole jej widzenia. Ona zresztą też musiała się zbierać, a to co zrobi ten chłopak to tylko i wyłącznie jego sprawa.

by Lyedbow and Mortis