grudnia 20, 2014

Rozdział V


- Nigdy nie sądziłem, że spotkam się z moją niedoszłą ofiarą w takich okolicznościach - mówił Shirrow. - I pomyśleć, że oboje z dzieci przeżyją tą rzeź - chłopak słysząc to zdziwił się bardzo. - Tak, nie przesłyszałeś się twoja siostra żyje, a przynajmniej jeszcze dycha - spojrzał na Ashurę. - To jak będzie poddasz się czy może chcesz zobaczyć śmierć swojej siostry w taki sposób jak rodziców.



Ashura słysząc to skamieniała, Matthew też mocno trawiły słowa wypowiedziane przez mężczyznę. Jego twarz stężała postawa stała się gotowa w każdej chwili zaatakować. Dziewczyna natomiast kompletnie nie wiedziała jak to było możliwe. Nie pamiętała swojej rodziny, słyszała jedynie, że zginęli jak miała dwa lata. Teraz jednak nie wiedziała już nic na pewno. Czuła jednak nienawiść do mężczyzny i chęć zabicia go. Arhi natomiast nie miała kompletnie pojęcia o czym Shirrow w zasadzie mówił. Nie podobało jej się natomiast spojrzenie chłopaka w ich stronę, lodowate, pełne żądzy mordu i czegoś co mogła porównać do nienawiści. Mroczny dym wydobywający się z niego stał się czymś co mogła porównać do patrzenia na płomień. Chłopak był dosłownie otoczony tą aurą i zaczął kierować się w ich stronę spokojnym, miarowym krokiem. Kiedy zwróciła wzrok na Ashurę okazało się, że dziewczyna właśnie topi kajdany swoimi błyskawicami nad którymi ewidentnie straciła kontrolę. Dodatkowo widziała też zmiany w jej włosach i ciele. Zauważyła też zmianę koloru jej błyskawic, które stawały się coraz bardziej żółte, a z niej mogła przysiąc że widziała wydobywające się światło o kolorze słonecznych promieni w zenicie. Ahri spanikowała i spróbowała zabić Ashurę, jednak jej atak obrócił się przeciw niej samej, została bowiem porażona prądem a nóż stopił się w jej ręce. Shirrow dalej kontynuował swój monolog nie przejmując się sytuacją.

- Naprawdę jesteś taki sam jak twoi rodzice - zaśmiał się. - Oni też próbowali swoich sił ze mną i pamiętasz przecież jak zginęli. Jesteś taki sam jak twój ojciec, który przestał jasno myśleć w chwili, kiedy twoja matka została trafiona z pistoletu w ramie - śmiał się do rozpuku. Zaczął zbierać w lewej ręce wodę, a w prawej płomień. - Choć, choć i przywitaj sie swojemu zwiastunowi śmierci.

W tym momencie wypuścił potężny pocisk ognia, a następnie wielką kulę wody, którą zamroził gdy uderzyła w cel. Lewa ręka Matthew i pobliska część torsu zostały zamrożone, a prawa ręka niemal do łokcia zwęglona. Poświata chłopaka natomiast uległa znacznemu zwiększeniu, a patrząc na nią można było zobaczyć coś co przypominało zjawy w filmach średniej jakości. Shirrow skamieniał kiedy to zobaczył, chłopak natomiast zdawał się nic sobie nie robić z obrażeń i szedł dalej. Drugi atak zniszczył mu lewą rękę, jednak prawą złapał Cienia za gardło. Ashura zdąrzyła w międzyczasie uwolnić się z okowów i skoczyła w kierunku Ahri, która posłała w nią kilkanaście sztyletów. Te jednak nie wyrządziły dziewczynie szkody, jednak spowolniły ją. Kobiecie na pozór skończyła się broń, okazała się jednak rzecz kompletnie inna. Dziewczyna znalazła się w kloszu ze sztyletów, które niemal jednocześnie spadły na nią. Kilka dało radę się przebić i wbiło się nieznacznie w jej ciało. Ahri widząc, że jej atak przyniósł rezultat zaczęła ciągły ostrzał dziewczyny. Po chwili Ashura była dosłownie pokryta w broni, a kobiecie ukazał się widok, którego nie była w stanie opisać. Shirrow leżał na ziemi a nad nim stało coś co człowieka już nie przypominało.

Matthew stał nad mężczyzną, na którego szyi dalej była jego prawa dłoń. Chłopak stracił całą lewą rękę a zamiast prawej miał kikuta przy samym łokciu. Chwilę później Shirrow przebił go swoim mieczem, który bardziej przypominał kostur bojowy. Z ciała chłopaka zaczęła emanować ogromna energia, która wyglądała jakby miała zaraz wybuchnąć. Jednak tym razem zamiast całkowicie czarnej było też widać smugi które przypominały światło księżyca. Kolumna mocy była tak silna, że bron mężczyzny została roztrzaskana w drobny mak. W miejscu gdzie miała zginąć Ashura pojawił się drugi sług jednak ten był w kolorze słońca z wyładowaniami podobnymi do błyskawic. Kiedy oba się rozwiały oczom dwójki Cieni ukazały się postacie, które napawały ich lękiem. Dziewczyna miała złociste włosy, które emanowały światłem. Jej skóra także świeciła, jednak oczy były czarne. W lewej ręce trzymała obręcz ze światła, a w prawej coś co przypominało pukiel włosów z energii. Jej strój ciężko było opisać. Wyglądało na jednoczęściowy ubiór pokrywający niemal całe ciało połączony z bytami na obcasie, a po jej rękach spływały błyskawice kolory złota. Matthew natomiast miał z powrotem obie ręce. Lewa wyglądała bardziej na rękę potwora, czarna, z kolcami wyrastającymi z niemal całej długości ramienia, a także zachodzące na lewą część klatki piersiowej. Przecinane przez linie koloru poświaty księżyca w pełni i spowite energią tego samego koloru. Prawa dłoń wyglądała podobnie jak lewa z tym że jedynie w miejscach obrażeń była czarna i trzymał w niej katanę ułożoną wzdłuż ramienia.

Ashura pierwsza zaatakowała. Wzięła pierścień i wyciągnęła go przed siebie, następnie zawisł on na wysokości jej ramienia kiedy wysunęła dłoń za niego ten zaczął się kręcić, by po chwili wypuścić promień o znacznej sile. Ahri straciła nogę po pierwszym wystrzale, gdy próbowała odskoczyć. Po drugim spadła na nią kolumna, przez co dziewczyna uznała, że jej przeciwniczka jest martwa.

Matthew także nie zamierzał bawić się z przeciwnikiem. Kiedy ten rozpaczliwie próbował zgromadzić wodę aby go zaatakować ten wykonał dziwny ruch miecza i zamroził rękę przeciwnika, by następnie z lewej dłoni wystrzelić promień, który ją rozwalił w drobny mak. Następnie zmienił ułożenie broni i pociął Shirrowa na kawałki. Kiedy był pewny tego, że jego przeciwnik dziwnym trafem nie wróci do życia spojrzał na Ashurę. Dziewczyna była przerażona swoim nowym wyglądem, nadal nie wiedział jak ma myśleć o niej jak o siostrze jednak i tak cieszył się, że jest żywa. Podszedł do niej i zapytał:

- Dajesz sobie jakoś radę? - jego głos był spokojny i z nutą troski w nim zawartej.

- Na tyle na ile jestem w stanie - odpowiedziała zdezorientowana. - Powiedz mi, czym się staliśmy?

- Sam nie wiem, ale jak sądzę damy radę powrócić do wyglądu mniej rzucającego się w oczy - starał się odmienić tą poważną sytuację w żart, co jak sądził udało mu się, gdyż dziewczyna zaśmiała się. - To co sądzisz o tej całej sytuacji.

- Nadal nie widzę Cię jako mojego brata - odparła jakby na potwierdzenia kiwając głową.

- Hm… to mamy podobnie - zaśmiał się - Jednak naprawdę możesz być moją rodziną, bo wiek mojej siostry powinien zgadzać się z twoim. Dwa i ponad pół roku różnicy między nami. Dokładnie tyle ile ona miałaby dziś - dalej próbował się śmiać choć ciężko mu się zrobiło.

- To jakie plany teraz ? - spytała starając się zmienić temat.

- Może wrócę do Pragi - powiedział to tak jakby głośno myślał. - Jedziesz ze mną? - dodał po chwili lekko.

- A mam jakieś wyjście? - zaśmiała się.

Wychodząc z ruin obozu szkoleniowego Cieni ruszyli przed siebie widząc wstające słońce. Za cel mając najbliższe lotnisko i powrót do domu Matthewa.

by Lyedbow and  Mortis

Brak komentarzy: