W jednej chwili postanowił zużyć całą energię, która mu
jeszcze pozostała. Jeśli chodziło o pierwszy ruch to miał w takich sytuacjach
przewagę. Zmusił swoje wycieńczone ciało do wielkiego wysiłku, a mianowicie do
biegu. Chłopak może i był przygotowany na coś takiego, jednak z tej
odległości... Złapał rodzeństwo zanim zdążyli zareagować. Wiedział, że będzie
później tego żałować, jednak w tej chwili mało go to obchodziło. Gdy opuszczał
już teren świątyni coś rozbłysło jasnym, zielonym światłem. Mężczyzna wolał nie
oglądać się za siebie. Odbił się od ogrodzenia najmocniej jak potrafił.
Rodzeństwo zareagowało tak samo. Ich energia zaczęła
wydobywać się z ciał tworząc wielką siłę która odepchnęła napastnika na kilka
metrów. Pole które powstało z ich mocy nie wyglądało jakby miało opaść, a
liście które dotykały ulegały zniszczeniu nie pozostawiając śladu po sobie.
Dziewczyna była już po przemianie i promieniowała znacznie silniejszą energią
niż wcześniej. Wycelowała w napastnika i czekała na jego ruch gotowa do
strzału.
Szafirowooki podniósł się najszybciej jak mógł, jednak
nie mógł się już poruszać tak sprawnie jak przedtem. Jego ścięgna i mięśnie
zostały mocno nadwyrężone, a nadużycie oka gorgony jeszcze bardziej pogarszało
sytuację w której się znajdował. Nic nie mówiąc dał znać dwójce aby ruszyła się
z tond. Wolną ręką zakrył swoje drogi oddechowe, jednak w przypadku tej
trucizny mało to da.
Matthew spojrzał na konającego Ducha ze zdziwieniem.
Wiedział, że chciał im pomóc i to wprawiało go w rozterkę. Widział w miejscu
wybuchu jakieś opary, a gest szafirowookiego wskazywał na truciznę. Dał
dziewczynie znak by czym prędzej wyniosła się do miejsca, które ustalili
podczas rozmowy wcześniej. Ta szybko zniknęła a postać chłopaka zaczęła się
jakby rozwiewać. Czarny dym tworzył jego sylwetkę, jednak niemal nic nie
wyglądało jakby miał ciało. Podszedł do Ducha i widząc jego stan rozwiał się
znikając.
Mężczyzna ruszył powolnym krokiem wprost przed siebie,
jak najdalej od tego miejsca. Im szybciej się stąd wydostanie tym lepiej dla
niego.
Tymczasem trójka napastników, która była przyczyną całego
tego zajścia obserwowała całą tą sytuację z ukrycia. Gdy wszyscy zeszli ze
sceny przemieścili się w miejsce, gdzie ostatnio widzieli chłopaka z tatuażem
na twarzy. Dwoje z nich miało założone specjalne maski, które pozwalały im
oddychać w chmurze trucizny.
- I jak Kamui? - Spytał ten bez maski. Najwidoczniej był
odporny na działanie toksyny.
- Już go mam. - Odpowiedział Kamui. W tym samym momencie
pojawił się portal, na tyle duży aby zmieściły się w nim dwie osoby. Mimo to
przeszedł przez nie tylko jeden osobnik. Pozostała dwójka przyglądała się co
będzie się działo po drugiej stronie.
Chłopak zastanawiał się co zrobić będąc w cieniu drzew
widząc tą scenę. Portal prowadził dokładnie w miejsce gdzie znajdowała się jego
siostra, więc nie w smak było mu zostawić ją samą. Martwiło go też, że nie
wiedział z kim ma do czynienia, co samo w sobie było elementem wielkiego
ryzyka. Ucieczka do nocy też jak widział nie wchodziła w rachubę. Z
teleporterem w ten sposób nie wygra. Musiał znaleźć miejsce w którym jego zdolności
będą miały przewagę. Problem polegał na też na tym, że jeśli jego moc była u
szczytu to moc Ashury była w znacznym stopniu uszczuplona. Światło i mrok nigdy
nie są całkowicie razem w swojej najsilniejszej postaci, wiedza o tym bardzo go
bolała. Po chwili postanowił przenieść się do niej aby ją ukryć.
Ashura udała się w pobliską głuszę, tak jak ustaliła
wcześniej z bratem. Jednak martwiło ją, że mimo upływu czasu jeszcze nie dotarł
na miejsce. Kiedy zobaczyła otwierający się portal szybko schowała się za skałą
i starała ukryć swoją obecność jak najlepiej. Obserwując mężczyznę, który
wyszedł z portalu nawet nie zauważyła czarnej plamy, z której wysunęły się ręce
i wciągnęły ją. Uderzyła siedzeniem o twarde skały i wydała z siebie okrzyk
bólu w kompletnej ciemności jak ją otaczała.
- Hmm… wygląda, że mogę też tego używać w ten sposób -
powiedział do siebie jej brat. - I jak cała jesteś? - spytał.
- Taa.. - warknęła. - Nie licząc strachu jakiego się
przez ciebie najadłam i bólu… To tak całkiem nieźle - mówiła tworząc sobie małe
światełko. - Gdzie jesteśmy?
- Jakieś trzy metry pod miejscem, w którym siedziałaś -
odparł. - Wolę nie ryzykować, dopóki nie dowiem się z kim mamy do czynienia.
W jego głosie słyszała zakłopotanie. Wyraźnie widziała,
że sytuacja powoli zaczyna go przerastać. Kiedy pojechała z nim do jego domu
zostali napadnięci przez Duchy, teraz też ktoś ich napadł. Zaczęła zastanawiać
się czy to nie jest jej wina, jednak nic nie powiedziała. Wiedziała, że zganił
by ją za to, a teraz byli w zbyt dużych kłopotach aby się kłócić.
- Mam was. - Rozległ się jadowity głos dochodzący z
nikąd. Nagle przed dziewczyną pojawił się mały portal, przez który z prędkością
światła wystrzeliło coś białego. Przedmiot przeszył jej ramię na wylot. Po
chwili coś zaczęło ciągnąć ją w stronę, z której wystrzelony został pocisk.
Chłopak pierwszy raz od zakończenia treningu przemienił
się i zrobił coś czego nawet Ashura się nie spodziewała, mianowicie przeszył
mieczem jej ranę powodując wydobycie się dziwnego dźwięku i swądu, którego nie
dało się znieść. Następnie szarpną nią przyciągając do siebie. Dziewczyna
zdezorientowana przemieniła się. Miejsce gdzie otrzymała obrażenia jarzyło się kompletnie
innym blaskiem. Widząc to użyła obręczy trzymanej w drugiej ręce i odcięła
ramię. Po chwili buchnęło oślepiające światło i ramię miała jak nowe. Następnie
wystrzeliła promień światła który niemal dorównywał wielkością portalowi.
Jej atak nie odniósł żadnego skutku, gdyż dosłownie
sekundę potem pojawiło się kolejne przejście, tym razem za chłopakiem. Kolejny
pocisk został wystrzelony raniąc Matthewa w lewy bok. Ponadto jaskinia, w
której się znajdowali nagle wypełniona została jasnym, zielonym światłem, takim
jakie widzieli podczas ostatniego wybuchu. Cała wolna przestrzeń wypełniła się
ogniem nienaturalnego koloru.
Chłopak widząc to zbliżył się do ściany cały czas mocno
trzymając siostrę za ramie. Następnie wylał z siebie olbrzymią ilość mocy i
ściana jakby otworzyła się przed nimi. Dziewczyna nie wiedziała co się stało
jednak nie mogła zebrać ani odrobiny światła w miejscu gdzie się znaleźli tym
razem. Matthew wydał z siebie przeraźliwy wrzask i zaczął osuwać się ciągnąć ją
za sobą.
- Gdzie nas
zaciągnąłeś tym razem? - spytała przerażona.
- Tu nam nic nie grozi - odpowiedział bardzo słabym
głosem. - To kraina mroku i tu mogę liczyć na małe wsparcie - słychać było jak
kaszlał, wydawało się dziewczynie, że razem z krwią bo poczuła metaliczny
zapach. - To dlatego wyszedłem po tobie mimo, że trening powinniśmy zakończyć
razem - wyraźnie mówienie sprawiało mu problemy.
Słyszała głosy, które zbliżały się, jednak nie była w
stanie nic dostrzec. Kiedy jej oczy przywykły do ciemności zobaczyła dziwne
postaci. Mroczne sylwetki otoczone fioletową poświatą z oczami bijącymi barwą
podobną do ramienia jej brata, a także dziwnymi głowami, które przypominały
stożki również bijące miejscami podobnym blaskiem.
- Szybko wróciłeś
- powiedziała jedna z postaci beznamiętnym tonem, od którego dziewczyna dostała
ciarek.
- Taa… - próbował mówić. - Byty ognia i ciała pewnie za
nami tu przybędą. Dacie im nauczkę? - spytał.
- Dobrze wiesz, że i ty jesteś tu osobliwością, jednak
zawsze masz coś wspólnego z nami. Ta dziewczyna też jak wyczuwam - istota
wygłaszała swój monolog. - Niech się pojawią, dawno nie mieliśmy zajęcia -
słychać było śmiech wielu głosów.
- Spokojnie - zwrócił się do dziewczyny. - To, w końcu od
nich wzięła się nazwa Cieni. Nic nam nie zrobią, a ja muszę zwalczyć truciznę…
- wszystko wskazywało na to, że stracił przytomność.
Lekki przeciąg wskazywał na to, że portal, którym się tu
dostali nadal pozostawał otwarty. Wlatujące przez niego powietrze z pewnością
zawierało w sobie jeszcze więcej toksycznej substancji.
Dziewczyna nagle doznała dziwnych zawrotów głowy. Jej
energia jakby zaczęła wyrywać się spod jej kontroli, a ciało powoli zaczynało
odmawiać posłuszeństwa. Matthew natomiast znajdował się w takiej samej pozycji
jak wcześniej z jednym małym wyjątkiem. Zaczął tonąć.
Ashura rzuciła się w jego kierunku i spróbowała go
wyciągnąć z ciemnej toni, jednak było to bezskuteczne. Mrok pochłaniał chłopaka
coraz bardziej, nie chcąc dać za wygraną. Zanim zdołała cokolwiek zrobić jej
brat zniknął.
by Lyedbow and Mortis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz