-
I co o tym sądzisz? - spytał Byakko Tamę.
-
Muszę przyznać że nasz drogi Matthew miał dobre źródła informacji - powiedziała
po chwili. - Wtyki w obu organizacjach, wiedza na temat ich planów a także
sporo informacji o Pandorze. Nigdy nie przyszło by mi do głowy że mógł
szantażować przywódców Cieni i kilku bardzo wpływowych polityków - mówiła z
niedowierzaniem.
-
Też bym nie pomyślał - zgodził się. - Jednak jego rodowód jest znacznie
bardziej zaskakujący. Powiesz dziewczynie o tym, czy przemilczymy kilka
kwestii?
-
Wolałabym przemilczeć, jednak to może być karta atutowa, gdyby nas zaatakowali
- stwierdziła. - Matthew żyje i teraz mamy już pewność. Jednak że aż taka moc w
nim tkwi, tego nie sądziłam.
-
Jednym słowem dopóki dziewczyna jest z nami nic nam nie grozi - zgodził się. -
Mam zacząć ją trenować jak ustaliliśmy wcześniej, czy oddać lepiej pałeczkę
tobie?
-
Nie zmieniamy planów - odparła. - Pokaż jej jak przesyłać moc i używać
błyskawic, a potem powiedz Suzaku aby też nauczył ją jak władać ogniem.
-
Nie sądziłem, że kiedykolwiek będziemy w takiej sytuacji aby uczyć ludzi -
westchnął.
-
Nie zapominaj że ona w pewnym sensie nie jest człowiekiem - poprawiła go.
-
Oboje wiemy co powiedział Seryu - mówił. - Ona jest człowiekiem. Nie wie
dlaczego jest w stanie tak się zmienić jednak ona jest człowiekiem. To chłopak
przeją tą moc, nie ona - twierdził uparcie.
-
I tak bez niej nic nie zrobimy, więc lepiej aby była w stanie nam pomóc i
przeżyć - stwierdziła dając do zrozumienia że temat skończony.
Byakko
niechętnie, jednak poszedł w kierunku miejsca gdzie powinna być Ashura. Nie
zgadzał się w pewnych kwestiach z Tamą jednak nie widział innego rozwiązania.
Żałował, że nie ma z nimi chłopaka. Mimo swojego wieku sprawiał wrażenie
bardziej przezornego i doświadczonego nawet od Lisicy, która i tak była bardzo
wiekowa. Trzymając w ręku książkę, którą wyrwał z łap Tamy, szedł do
dziewczyny, która musiała poznać to co było w niej zapisane. Wiedzę, która na
zawsze wywrze wpływ na nią i zmieni to w co wierzyła. Ashura bowiem była
kluczem do zagłady lub odrodzenia tego świata, a jej brat był kimś kogo nie
miał pojęcia jak scharakteryzować.
Tłumaczenie
jej tego czego się dowiedzieli zajęło mu cały dzień. Dziewczyna była w szoku
przyjmując informacje jakie jej powiedział. Jej rodzina była znana jako
pogromcy zarówno demonów jak i ludzi. Wzmianka o demonach zdziwiła ją, kiedy
dowiedziała się że w jej krwi znajdują się boskie popłuczyny i demoniczne.
Dowiedziała się też o historii jej rodu i o źródle informacji jej brata.
Większość tajnych danych dostawał on od jednego ESPera, który posiadał zdolność
przeglądania umysłów. Najciekawsze było, że był on wysoko postawionym Cieniem,
który w ten sposób spłacał dług zaciągnięty u Matthewa. U Duchów też miał
podobną osobę, jednak o tym kim owa osoba była nie byli w stanie się
dowiedzieć. Byakko sam nie wiedział co myśleć o tych informacjach, nawet gdy
sam je przedstawiał dziewczynie. Zataił jednak informacje o tym jaki cel mieli
trzymając ją razem z nimi. Nie powiedział jej, że jest jedyną osobą do której
Matthew przyjdzie, jeśli ta znajdzie się w śmiertelnym zagrożeniu.
-
Czyli będziecie mnie szkolić jak władać ogniem i błyskawicą? - zdziwiła się
Ashura. - Ale po co mi nauka w tej kwestii - jakby na potwierdzenie słów w jej
rękach pojawiły się kula złocistego ognia i drobne wyładowania złotych
błyskawic. - Matthew kazał mi choć trochę się ich nauczyć, jednak nie widzę po
co…
Byakko
zdziwił się widząc jak na inne elementy oddziałuje jej świetlista natura i na
chwilę zaniemówił. Mieli w planach nauczyć ją jak używać tych żywiołów, jednak
dziewczyna za sprawą brata już je poznała. Cały plan Tamy w zasadzie legł w
gruzach, bo nie wiedział już czy będzie w stanie czegokolwiek ją nauczyć.
-
Matthew naprawdę kazał Ci się uczyć tych mocy? - spytał dla upewnienia. -
Przecież on sam nie używał innych elementów za wyjątkiem mroku i trochę z lodem
pracował.
-
Dziwne bo mi podczas szkolenia kazał przynajmniej każdego spróbować, a potem
wybrać sobie z którym lepiej mi idzie - wrósłszyła ramionami. - Masz jakieś
stare wiadomości, bo jak pamiętam on potrafił wszystkimi operować, jednak
niechętnie to robił.
Byakko
zastanawiał się słysząc to. Wiedział, że chłopak potrafił wiele, jednak bez
kontraktów z esencjami nie wierzył, aby udało mu się zapanować nad wszystkimi 5
żywiołami. Zwłaszcza, że natura jego energii bardzo kolidowała z używaniem
innych elementów.
-
W takim razie chociaż sprawdźmy jak ci idzie kontrola błyskawic - powiedział po
dłuższym namyśle. Miał sporo do rozmyślania i przedstawienia Tamie, jednak
teraz postanowił wykorzystać ten czas na zapoznanie się ze zdolnościami
dziewczyny.
Shiro
przemierzał wyniszczoną wojną ziemię zastanawiając się nad następnym swoim
posunięciem. Nie dostał żadnych nowych wytycznych od rady, a robota w Ameryce
Północnej praktycznie się już skończyła. Siły Cieni zostały przetrzebione i
aktualnie niższe rangą Duchy zajmowały się usuwaniem niedobitków. Wszyscy
ludzie żyjący na tych terenach oczywiście zginęli, lub umarli w skutek głodu,
chorób i zatruć.
Duch
westchnął myśląc o tym wszystkim. I po co to wszystko? Dla władzy? Ambicji? Czy
pokoju na świecie? W tej chwili plany Pandory były dla niego czymś
niezrozumiałym i abstrakcyjnym, sama nigdy nie wyjawiła celu do którego dąży
pandora, a wymaga zaufania i wiary w lepsze jutro... to wszystko jest chore.
-
Jak się masz? - rozległ się głos ducha, który właśnie zmierzał w kierunku Shirowa.
Był zmęczony i niewyspany, o czym świadczyły jego cienie pod oczami i nieobecny
wzrok.
-
Dobrze. Ty natomiast jesteś po jakichś przejściach, mam rację? - Odpowiedział.
-
To wszystko jest takie upierdliwe. - Westchnął zmęczony. - Cała ta wojna to jak
napaść na przedszkole, dlaczego nie ma jeszcze żadnych rozkazów od rady? Kiedy
wyruszamy do Europy? - Zadawał kolejne pytania.
-
Skąd mam niby wiedzieć. - Odparł nieco ostro białowłosy. Sam chciał znać
odpowiedzi na te pytania.
-
No, nie denerwuj się tak. Myślałem, że szef będzie wiedział, ale najwyraźniej
się przeliczyłem. - Powiedział nieco zbity z tropu duch, chyba pozwolił sobie
na zbyt dużo w obecności białowłosego.
-
Ej, Breaker, jest z tobą Fear? - Spytał Shiro.
-
Fear? - Zdziwił się duch. - Został w Europie, a co?
-
Nie, nic.
-
W takim razie, ja już lecę. Życzę miłego dnia! - Powiedział Breaker gdy
odchodził w swoją stronę.
-
Nawzajem. - Odpowiedział białowłosy. Zaczął się zastanawiać co ten włóczęga
tutaj w ogóle robił.
-
Nie przeszkadzam? - Tama usłyszała za swoimi plecami głos lodowaty i pachnący
śmiercią.
-
Moria, to ty? - spanikowała dziewczynka widząc kostuchę opierającą się o
wejście. - Wiesz, że masz taki sam nawyk jak Matthew w opieraniu się o framugę.
Moria
spojrzała na nią i nawet nie skomentowała. Przeniosła się kawałek dalej i
zaczęła rozmowę nie patrząc nawet na Lisicę:
-
Powiedz mi, dlaczego tak zawzięcie go szukacie. - na pytanie to nie brzmiało,
raczej polecenie odpowiedzi.
-
Czyli to prawda że chłopak żyje? - spytała i nie czekając na odpowiedź dodała.
- Dobrze znasz jego wartość, a my mamy obecnie klucz do jego potęgi -mówiła tu
o Ashurze.
-
Na twoim miejscu nie określała bym tak tej dziewczyny - przestrzegła ją Moria.
- Sama nie masz pojęcia jak potężna może ona się stać w krótkim czasie.
-
Mam, mam. Już teraz prześcignęła Suzaku i Byakko i kontroli nad ich żywiołami -
westchnęła. - Nawet Matthew nie był w stanie w takim tempie się uczyć. Ta
dziewczyna to potwór - stwierdziła.
-
To czy On nie miał takich zdolności to Ci nie powiem. Dobrze wiesz jak on się
to tego wszystkiego odnosił - powiedziała beznamiętnym tonem.
-
Taa… to jego KI i cała kontrola pod różne zastosowania, aż w końcu niemal
połączył ją ze swoją mocą....
-
Tama dobrze wiem, że tobie się to nigdy nie udało. Ty używasz nadal tylko Youki
- uspokoiła ją Moria jednym zdaniem. - Swoją drogą, gdzie ona jest teraz?
-
Ashura? Pewnie dalej przy wodospadzie - powiedziała pokazując ręką kierunek i
dając do zrozumienia, że nigdzie się nie rusza.
-
To idę się z nią przywitać - stwierdziła. - Trzymaj się Tama...
Lisica
patrzyła jak kostucha odchodzi. Przeraził ją jej widok, który nigdy nie wróżył
nic dobrego. Ostatnim razem, kiedy ją spotkała o mało nie zginęła. Teraz sam
omen śmierci zmierzał do jej karty przetargowej i nie wiadomo było co ze sobą
niósł. Zastanawiało ją czy inni też wyczuli że się pojawiła.
Pewnego
dnia Shirow został pilnie wezwany do jednego z punktów, gdzie gromadziły się
inne Duchy. To co zastał na miejscu przechodziło najśmielsze oczekiwania.
Wszystkie
stacjonujące w tym miejscu jednostki zostały wymordowane, a ich pocięte na
kawałki zwłoki ułożone w jednym miejscu. Wielu ciałom brakowało niektórych
członków, takich jak ręka, noga, głowa, a czasem i całej górnej, czy dolnej
części.
Widok
ten był już znajomy dla Emperora, już raz miał styczność z czymś podobnym.
Pewnego razu Night udokumentował coś podobnego, od tamtego czasu nie spotkali
się z niczym podobnym.
-
Żadnych śladów obecności Cieni w promieniu kilkunastu kilometrów z tond. Brak
jakichkolwiek poszlak... zupełnie jakby zabił ich jakiś duch. - Powiedział
Breaker, który stanął obok Shirowa tuż przed stosem zwłok.
-
To nie czas na żarty. - Odpowiedział białowłosy.
-
Tak, wiem, wiem. - Przyznał.
W
tym momencie do mężczyzn podeszła dwójka młodszych duchów, dziewczyna i
chłopak. Stanęli, czekając, aż któryś z wyżej postawionych zwróci na nich swoją
uwagę. W końcu Breaker zlitował się nad dzieciakami i odwrócił w ich stronę.
-
Ah, Einz, Swallow! Jakie wieści? - Spytał z uśmiechem na twarzy.
-
Najmocniej przepraszamy! - Odparł duet jednocześnie schylając się w ramach
przeprosin.
-
Ale za co? - Zdziwił się Breaker przykładając rękę do swojej twarzy, która
nawiasem mówiąc wyglądała jakby niebyła golona od kilku dni.
-
Nie mamy żadnych nowych wieści. - Odpowiedział chłopak.
-
To nie jest powód do przepraszania. No już, wyprostujcie się! - Polecił im.
Dwójka
duchów z niepewnością stanęła wyprostowana przed przełożonymi. Shirow nie był
zbytnio zainteresowany ich rozmową, jego myśli gnały w zupełnie innym kierunku,
do Pandory. Ona musiała znać całą sytuację, ale i tak nic nie powiedziała. W
takim momencie przydałby się Kamui, ale zawsze go nie ma gdy jest potrzebny.
Mężczyzna wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc. Breaker spojrzał w jego
kierunku zastanawiając się co zaprząta głowę jego szefa.
Gdy
nadeszła noc i wszyscy udali się na spoczynek, on jak na złość nie mógł zmrużyć
oka. Jego instynkt mu tego zabraniał. Czuł się jakby był na celowniku, ale
nigdzie nie mógł dostrzec wroga. Spacerował wokół prowizorycznej bazy duchów
pilnując, czy nic się nie stanie.
Z
każdą godziną wzrastało w nim poczucie irytacji, nadal czuł, że ktoś go
obserwuje. Gdyby był to ktoś z ciała i kości zaraz by go rozszarpał na strzępy.
Gdy zwracał wzrok w miejsce miał znajdować się denerwujący go obserwator
widział jedynie pustkę. Nawet jego oczy gorgony nie wykrywały niczego
podejrzanego. Chyba popadał w paranoję...
Gdy
jego cierpliwość była już na skraju wyczerpania wyjął jeden ze swoich mieczy i
cisnął w kierunku, z którego dochodziło to dziwne uczucie i o dziwo broń
rozpłynęła się w powietrzu. Shirow naprawdę nie wiedział co o tym sądzić.
Przeszedł kilka metrów, podniósł kamyk z ziemi i ponownie rzucił w miejsce z
którego dobiegało to "spojrzenie", bo tylko tak można by to określić.
Kamyk oczywiście zniknął. Dla upewnienia się rzucał tak jeszcze z kilka razy z
różnych miejsc, efekt ciągle był taki sam.
W
końcu, nie widząc innego wyjścia, postanowił coś tam wetknąć. Miecz, którego do
tego użył był cały po zatopieniu się w niewidzialnym portalu. Nie mając innego
wyjścia postanowił zajrzeć do innego wymiaru i sprawdzić co się w nim znajduje.
Ze względów bezpieczeństwa oddalił się nieco od obozu i dopiero wtedy
wprowadził plan w życie.
Po
drugiej stronie było niezwykle jasno. Emperor sam nie wiedział w jakim kolorze
była ta jasność, bo bielą na pewno nie była. Drugą rzeczą, która zwróciła jego
uwagę, była ciemna kropka. Plama znajdowała się kilka metrów przed nim. Obok
leżały przedmioty, które tutaj wrzucił. Gdy podnosił swój miecz nadal wpatrywał
się w kropkę. Jak znalazł się niecały metr od niej "kropka" poruszyła
się, a dokładniej ujmując podniosła głowę. Twarz, która zwróciła się w stronę
Shirowa była czarna, a oczy niczym u martwej osoby. Po dokładniejszym
przyjrzeniu się cała skóra postaci była ciemna. Nie był to naturalny kolor,
tylko zaschnięta krew. Długie, czarne włosy pozlepiane były od zakrzepów, a
paznokcie zdarte jakby były używane do drapania czegoś.
W
mgnieniu oka tajemnicza osoba zniknęła i pojawiła się za Emperorem. Duch
uniknął tego ataku, nie po raz pierwszy walczył z teleporterem. Do walki z tym
typem przeciwnika potrzeba czegoś więcej niż doświadczenie, trzeba mieć do tego
predyspozycje, o których inne duchy oczywiście nie miały pojęcia. Gdy
przeciwnik pojawił się po raz kolejny Emperor wykonał szybkie, zdecydowane
cięcie rozcinając brzuch napastnika.
Wróg
opadł głośno na podłoże, wokół niego utworzyła się kałuża krwi, szybko się
wykrwawi.
-
Jak przystało na waszą cesarską mość, to cięcie było fenomenalne. - Powiedział
z uśmiechem Kamui, który pojawił się właśnie w tym wymiarze.
-
Nic specjalnego. - Odparł Emperor chowając katanę do pochwy.
-
Tego właśnie się po tobie spodziewałem, nawet z moimi oczami nie widziałem jak
przecinasz jej brzuch. - Mówił dalej swoje rudzielec.
-
Jej? - Zdziwił się cesarz.
-
No cóż, gdybym nie wiedział, że to ona, to przy pierwszym spotkaniu z pewnością
pomyślałbym, że to on. - Wyjaśnił teleporter.
-
Czy ona... jest naga? - Spytał zszokowany, gdy przyjrzał się umierającej
dziewczynie.
-
I pomyśleć, że odziana jedynie w strój Adama zabijała duchy. - Rozmarzył się
Kamui.
-
Nie skomentuje tego. - Skomentował Emperor.
-
Nie musisz. - Odparł Kamui.
-
A co u Smoka słychać? Czyni jakieś postępy? - Zmienił temat cesarz.
-
A no, twoja pomoc była nieoceniona. Chciał wypróbować jeszcze coś innego, więc
wysłałem go do innego wymiaru. Muszę przyznać, że napalił się chłopak, zupełnie
jak...
-
Nie chcę znać zakończenia. - Przerwał mu Cesarz.
-
No to może sprawa z innej beczki. - Zaproponował rudzielec. - Pandora ma dla
ciebie nowe rozkazy. - powiedział podekscytowany Kamui. Emperor natomiast bał
się pomyśleć, co tym razem wymyśliła ta kobieta.
by Lyedbow and Mortis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz