marca 07, 2015

Rozdział XVI


- I co o tym sądzisz? - spytał Byakko Tamę.

- Muszę przyznać że nasz drogi Matthew miał dobre źródła informacji - powiedziała po chwili. - Wtyki w obu organizacjach, wiedza na temat ich planów a także sporo informacji o Pandorze. Nigdy nie przyszło by mi do głowy że mógł szantażować przywódców Cieni i kilku bardzo wpływowych polityków - mówiła z niedowierzaniem.

- Też bym nie pomyślał - zgodził się. - Jednak jego rodowód jest znacznie bardziej zaskakujący. Powiesz dziewczynie o tym, czy przemilczymy kilka kwestii?

- Wolałabym przemilczeć, jednak to może być karta atutowa, gdyby nas zaatakowali - stwierdziła. - Matthew żyje i teraz mamy już pewność. Jednak że aż taka moc w nim tkwi, tego nie sądziłam.

- Jednym słowem dopóki dziewczyna jest z nami nic nam nie grozi - zgodził się. - Mam zacząć ją trenować jak ustaliliśmy wcześniej, czy oddać lepiej pałeczkę tobie?

- Nie zmieniamy planów - odparła. - Pokaż jej jak przesyłać moc i używać błyskawic, a potem powiedz Suzaku aby też nauczył ją jak władać ogniem.

- Nie sądziłem, że kiedykolwiek będziemy w takiej sytuacji aby uczyć ludzi - westchnął.

- Nie zapominaj że ona w pewnym sensie nie jest człowiekiem - poprawiła go.

- Oboje wiemy co powiedział Seryu - mówił. - Ona jest człowiekiem. Nie wie dlaczego jest w stanie tak się zmienić jednak ona jest człowiekiem. To chłopak przeją tą moc, nie ona - twierdził uparcie.

- I tak bez niej nic nie zrobimy, więc lepiej aby była w stanie nam pomóc i przeżyć - stwierdziła dając do zrozumienia że temat skończony.

Byakko niechętnie, jednak poszedł w kierunku miejsca gdzie powinna być Ashura. Nie zgadzał się w pewnych kwestiach z Tamą jednak nie widział innego rozwiązania. Żałował, że nie ma z nimi chłopaka. Mimo swojego wieku sprawiał wrażenie bardziej przezornego i doświadczonego nawet od Lisicy, która i tak była bardzo wiekowa. Trzymając w ręku książkę, którą wyrwał z łap Tamy, szedł do dziewczyny, która musiała poznać to co było w niej zapisane. Wiedzę, która na zawsze wywrze wpływ na nią i zmieni to w co wierzyła. Ashura bowiem była kluczem do zagłady lub odrodzenia tego świata, a jej brat był kimś kogo nie miał pojęcia jak scharakteryzować.

Tłumaczenie jej tego czego się dowiedzieli zajęło mu cały dzień. Dziewczyna była w szoku przyjmując informacje jakie jej powiedział. Jej rodzina była znana jako pogromcy zarówno demonów jak i ludzi. Wzmianka o demonach zdziwiła ją, kiedy dowiedziała się że w jej krwi znajdują się boskie popłuczyny i demoniczne. Dowiedziała się też o historii jej rodu i o źródle informacji jej brata. Większość tajnych danych dostawał on od jednego ESPera, który posiadał zdolność przeglądania umysłów. Najciekawsze było, że był on wysoko postawionym Cieniem, który w ten sposób spłacał dług zaciągnięty u Matthewa. U Duchów też miał podobną osobę, jednak o tym kim owa osoba była nie byli w stanie się dowiedzieć. Byakko sam nie wiedział co myśleć o tych informacjach, nawet gdy sam je przedstawiał dziewczynie. Zataił jednak informacje o tym jaki cel mieli trzymając ją razem z nimi. Nie powiedział jej, że jest jedyną osobą do której Matthew przyjdzie, jeśli ta znajdzie się w śmiertelnym zagrożeniu.

- Czyli będziecie mnie szkolić jak władać ogniem i błyskawicą? - zdziwiła się Ashura. - Ale po co mi nauka w tej kwestii - jakby na potwierdzenie słów w jej rękach pojawiły się kula złocistego ognia i drobne wyładowania złotych błyskawic. - Matthew kazał mi choć trochę się ich nauczyć, jednak nie widzę po co…

Byakko zdziwił się widząc jak na inne elementy oddziałuje jej świetlista natura i na chwilę zaniemówił. Mieli w planach nauczyć ją jak używać tych żywiołów, jednak dziewczyna za sprawą brata już je poznała. Cały plan Tamy w zasadzie legł w gruzach, bo nie wiedział już czy będzie w stanie czegokolwiek ją nauczyć.

- Matthew naprawdę kazał Ci się uczyć tych mocy? - spytał dla upewnienia. - Przecież on sam nie używał innych elementów za wyjątkiem mroku i trochę z lodem pracował.

- Dziwne bo mi podczas szkolenia kazał przynajmniej każdego spróbować, a potem wybrać sobie z którym lepiej mi idzie - wrósłszyła ramionami. - Masz jakieś stare wiadomości, bo jak pamiętam on potrafił wszystkimi operować, jednak niechętnie to robił.

Byakko zastanawiał się słysząc to. Wiedział, że chłopak potrafił wiele, jednak bez kontraktów z esencjami nie wierzył, aby udało mu się zapanować nad wszystkimi 5 żywiołami. Zwłaszcza, że natura jego energii bardzo kolidowała z używaniem innych elementów.

- W takim razie chociaż sprawdźmy jak ci idzie kontrola błyskawic - powiedział po dłuższym namyśle. Miał sporo do rozmyślania i przedstawienia Tamie, jednak teraz postanowił wykorzystać ten czas na zapoznanie się ze zdolnościami dziewczyny.



Shiro przemierzał wyniszczoną wojną ziemię zastanawiając się nad następnym swoim posunięciem. Nie dostał żadnych nowych wytycznych od rady, a robota w Ameryce Północnej praktycznie się już skończyła. Siły Cieni zostały przetrzebione i aktualnie niższe rangą Duchy zajmowały się usuwaniem niedobitków. Wszyscy ludzie żyjący na tych terenach oczywiście zginęli, lub umarli w skutek głodu, chorób i zatruć.

Duch westchnął myśląc o tym wszystkim. I po co to wszystko? Dla władzy? Ambicji? Czy pokoju na świecie? W tej chwili plany Pandory były dla niego czymś niezrozumiałym i abstrakcyjnym, sama nigdy nie wyjawiła celu do którego dąży pandora, a wymaga zaufania i wiary w lepsze jutro... to wszystko jest chore.

- Jak się masz? - rozległ się głos ducha, który właśnie zmierzał w kierunku Shirowa. Był zmęczony i niewyspany, o czym świadczyły jego cienie pod oczami i nieobecny wzrok.

- Dobrze. Ty natomiast jesteś po jakichś przejściach, mam rację? - Odpowiedział.

- To wszystko jest takie upierdliwe. - Westchnął zmęczony. - Cała ta wojna to jak napaść na przedszkole, dlaczego nie ma jeszcze żadnych rozkazów od rady? Kiedy wyruszamy do Europy? - Zadawał kolejne pytania.

- Skąd mam niby wiedzieć. - Odparł nieco ostro białowłosy. Sam chciał znać odpowiedzi na te pytania.

- No, nie denerwuj się tak. Myślałem, że szef będzie wiedział, ale najwyraźniej się przeliczyłem. - Powiedział nieco zbity z tropu duch, chyba pozwolił sobie na zbyt dużo w obecności białowłosego.

- Ej, Breaker, jest z tobą Fear? - Spytał Shiro.

- Fear? - Zdziwił się duch. - Został w Europie, a co?

- Nie, nic.

- W takim razie, ja już lecę. Życzę miłego dnia! - Powiedział Breaker gdy odchodził w swoją stronę.

- Nawzajem. - Odpowiedział białowłosy. Zaczął się zastanawiać co ten włóczęga tutaj w ogóle robił.



- Nie przeszkadzam? - Tama usłyszała za swoimi plecami głos lodowaty i pachnący śmiercią.

- Moria, to ty? - spanikowała dziewczynka widząc kostuchę opierającą się o wejście. - Wiesz, że masz taki sam nawyk jak Matthew w opieraniu się o framugę.

Moria spojrzała na nią i nawet nie skomentowała. Przeniosła się kawałek dalej i zaczęła rozmowę nie patrząc nawet na Lisicę:

- Powiedz mi, dlaczego tak zawzięcie go szukacie. - na pytanie to nie brzmiało, raczej polecenie odpowiedzi.

- Czyli to prawda że chłopak żyje? - spytała i nie czekając na odpowiedź dodała. - Dobrze znasz jego wartość, a my mamy obecnie klucz do jego potęgi -mówiła tu o Ashurze.

- Na twoim miejscu nie określała bym tak tej dziewczyny - przestrzegła ją Moria. - Sama nie masz pojęcia jak potężna może ona się stać w krótkim czasie.

- Mam, mam. Już teraz prześcignęła Suzaku i Byakko i kontroli nad ich żywiołami - westchnęła. - Nawet Matthew nie był w stanie w takim tempie się uczyć. Ta dziewczyna to potwór - stwierdziła.

- To czy On nie miał takich zdolności to Ci nie powiem. Dobrze wiesz jak on się to tego wszystkiego odnosił - powiedziała beznamiętnym tonem.

- Taa… to jego KI i cała kontrola pod różne zastosowania, aż w końcu niemal połączył ją ze swoją mocą....

- Tama dobrze wiem, że tobie się to nigdy nie udało. Ty używasz nadal tylko Youki - uspokoiła ją Moria jednym zdaniem. - Swoją drogą, gdzie ona jest teraz?

- Ashura? Pewnie dalej przy wodospadzie - powiedziała pokazując ręką kierunek i dając do zrozumienia, że nigdzie się nie rusza.

- To idę się z nią przywitać - stwierdziła. - Trzymaj się Tama...

Lisica patrzyła jak kostucha odchodzi. Przeraził ją jej widok, który nigdy nie wróżył nic dobrego. Ostatnim razem, kiedy ją spotkała o mało nie zginęła. Teraz sam omen śmierci zmierzał do jej karty przetargowej i nie wiadomo było co ze sobą niósł. Zastanawiało ją czy inni też wyczuli że się pojawiła.

Pewnego dnia Shirow został pilnie wezwany do jednego z punktów, gdzie gromadziły się inne Duchy. To co zastał na miejscu przechodziło najśmielsze oczekiwania.

Wszystkie stacjonujące w tym miejscu jednostki zostały wymordowane, a ich pocięte na kawałki zwłoki ułożone w jednym miejscu. Wielu ciałom brakowało niektórych członków, takich jak ręka, noga, głowa, a czasem i całej górnej, czy dolnej części.

Widok ten był już znajomy dla Emperora, już raz miał styczność z czymś podobnym. Pewnego razu Night udokumentował coś podobnego, od tamtego czasu nie spotkali się z niczym podobnym.

- Żadnych śladów obecności Cieni w promieniu kilkunastu kilometrów z tond. Brak jakichkolwiek poszlak... zupełnie jakby zabił ich jakiś duch. - Powiedział Breaker, który stanął obok Shirowa tuż przed stosem zwłok.

- To nie czas na żarty. - Odpowiedział białowłosy.

- Tak, wiem, wiem. - Przyznał.

W tym momencie do mężczyzn podeszła dwójka młodszych duchów, dziewczyna i chłopak. Stanęli, czekając, aż któryś z wyżej postawionych zwróci na nich swoją uwagę. W końcu Breaker zlitował się nad dzieciakami i odwrócił w ich stronę.

- Ah, Einz, Swallow! Jakie wieści? - Spytał z uśmiechem na twarzy.

- Najmocniej przepraszamy! - Odparł duet jednocześnie schylając się w ramach przeprosin.

- Ale za co? - Zdziwił się Breaker przykładając rękę do swojej twarzy, która nawiasem mówiąc wyglądała jakby niebyła golona od kilku dni.

- Nie mamy żadnych nowych wieści. - Odpowiedział chłopak.

- To nie jest powód do przepraszania. No już, wyprostujcie się! - Polecił im.

Dwójka duchów z niepewnością stanęła wyprostowana przed przełożonymi. Shirow nie był zbytnio zainteresowany ich rozmową, jego myśli gnały w zupełnie innym kierunku, do Pandory. Ona musiała znać całą sytuację, ale i tak nic nie powiedziała. W takim momencie przydałby się Kamui, ale zawsze go nie ma gdy jest potrzebny. Mężczyzna wypuścił głośno powietrze ze swoich płuc. Breaker spojrzał w jego kierunku zastanawiając się co zaprząta głowę jego szefa.

Gdy nadeszła noc i wszyscy udali się na spoczynek, on jak na złość nie mógł zmrużyć oka. Jego instynkt mu tego zabraniał. Czuł się jakby był na celowniku, ale nigdzie nie mógł dostrzec wroga. Spacerował wokół prowizorycznej bazy duchów pilnując, czy nic się nie stanie.

Z każdą godziną wzrastało w nim poczucie irytacji, nadal czuł, że ktoś go obserwuje. Gdyby był to ktoś z ciała i kości zaraz by go rozszarpał na strzępy. Gdy zwracał wzrok w miejsce miał znajdować się denerwujący go obserwator widział jedynie pustkę. Nawet jego oczy gorgony nie wykrywały niczego podejrzanego. Chyba popadał w paranoję...

Gdy jego cierpliwość była już na skraju wyczerpania wyjął jeden ze swoich mieczy i cisnął w kierunku, z którego dochodziło to dziwne uczucie i o dziwo broń rozpłynęła się w powietrzu. Shirow naprawdę nie wiedział co o tym sądzić. Przeszedł kilka metrów, podniósł kamyk z ziemi i ponownie rzucił w miejsce z którego dobiegało to "spojrzenie", bo tylko tak można by to określić. Kamyk oczywiście zniknął. Dla upewnienia się rzucał tak jeszcze z kilka razy z różnych miejsc, efekt ciągle był taki sam.

W końcu, nie widząc innego wyjścia, postanowił coś tam wetknąć. Miecz, którego do tego użył był cały po zatopieniu się w niewidzialnym portalu. Nie mając innego wyjścia postanowił zajrzeć do innego wymiaru i sprawdzić co się w nim znajduje. Ze względów bezpieczeństwa oddalił się nieco od obozu i dopiero wtedy wprowadził plan w życie.

Po drugiej stronie było niezwykle jasno. Emperor sam nie wiedział w jakim kolorze była ta jasność, bo bielą na pewno nie była. Drugą rzeczą, która zwróciła jego uwagę, była ciemna kropka. Plama znajdowała się kilka metrów przed nim. Obok leżały przedmioty, które tutaj wrzucił. Gdy podnosił swój miecz nadal wpatrywał się w kropkę. Jak znalazł się niecały metr od niej "kropka" poruszyła się, a dokładniej ujmując podniosła głowę. Twarz, która zwróciła się w stronę Shirowa była czarna, a oczy niczym u martwej osoby. Po dokładniejszym przyjrzeniu się cała skóra postaci była ciemna. Nie był to naturalny kolor, tylko zaschnięta krew. Długie, czarne włosy pozlepiane były od zakrzepów, a paznokcie zdarte jakby były używane do drapania czegoś.

W mgnieniu oka tajemnicza osoba zniknęła i pojawiła się za Emperorem. Duch uniknął tego ataku, nie po raz pierwszy walczył z teleporterem. Do walki z tym typem przeciwnika potrzeba czegoś więcej niż doświadczenie, trzeba mieć do tego predyspozycje, o których inne duchy oczywiście nie miały pojęcia. Gdy przeciwnik pojawił się po raz kolejny Emperor wykonał szybkie, zdecydowane cięcie rozcinając brzuch napastnika.

Wróg opadł głośno na podłoże, wokół niego utworzyła się kałuża krwi, szybko się wykrwawi.

- Jak przystało na waszą cesarską mość, to cięcie było fenomenalne. - Powiedział z uśmiechem Kamui, który pojawił się właśnie w tym wymiarze.

- Nic specjalnego. - Odparł Emperor chowając katanę do pochwy.

- Tego właśnie się po tobie spodziewałem, nawet z moimi oczami nie widziałem jak przecinasz jej brzuch. - Mówił dalej swoje rudzielec.

- Jej? - Zdziwił się cesarz.

- No cóż, gdybym nie wiedział, że to ona, to przy pierwszym spotkaniu z pewnością pomyślałbym, że to on. - Wyjaśnił teleporter.

- Czy ona... jest naga? - Spytał zszokowany, gdy przyjrzał się umierającej dziewczynie.

- I pomyśleć, że odziana jedynie w strój Adama zabijała duchy. - Rozmarzył się Kamui.

- Nie skomentuje tego. - Skomentował Emperor.

- Nie musisz. - Odparł Kamui.

- A co u Smoka słychać? Czyni jakieś postępy? - Zmienił temat cesarz.

- A no, twoja pomoc była nieoceniona. Chciał wypróbować jeszcze coś innego, więc wysłałem go do innego wymiaru. Muszę przyznać, że napalił się chłopak, zupełnie jak...

- Nie chcę znać zakończenia. - Przerwał mu Cesarz.

- No to może sprawa z innej beczki. - Zaproponował rudzielec. - Pandora ma dla ciebie nowe rozkazy. - powiedział podekscytowany Kamui. Emperor natomiast bał się pomyśleć, co tym razem wymyśliła ta kobieta.

by Lyedbow and Mortis

Brak komentarzy: