Jednooki znajdował się w jednym z wymiarów Kamuia. Czas tu nie płynął, a powietrze wypełnione było energią niepozwalającą mu korzystać z własnych mocy. Trenował w tych warunkach aby wzmocnić swoją własną moc.
Naturą mocy Duchów była siła fizyczna, a nie duchowa. Z tego powodu ciągle miał wrażenie, że umykało mu coś istotnego. Próbował więc tej tak zwanej medytacji, jednak nie wnosiła ona niczego nowego, dlatego szybko z niej zrezygnował. Najlepszym sposobem byłoby spytanie kogoś kto się na tym zna, jednak mało znanych było mu osób pokroju Cieni. Większość członków Pandory stanowiły Duchy, a nawet jeśli poszedłby i spytał, to skończyłoby się to dla niego tragicznie. Dopóki w pełni nie zasłuży na tytuł, który mu nadano nie ma się co pokazywać przed pandorą.
Nagle wyczuł czyjąś obecność w tym wymiarze, spojrzał w miejsce, gdzie zaczęła wyłaniać się duża, czarna postać. Najpierw pojawił się długi, czarny łeb, później długa, czarna, wężowa szyja, następnie wielki czarny tułów, a na końcu długi, czarny ogon. Bestia, która stanęła przed jednookim miała może z dziesięć metrów długości i pięć wysokości. Spojrzała na niego swoimi świecącymi w kolorze szafiru oczami.
- Twój trening jak na razie idzie bez przeszkód. - Rzekł kąśliwie czarny smok.
- Czym zawdzięczam twoją nieobecność? - Spytał niezadowolony Jednooki.
- Pandora od razu zauważyłaby moje zniknięcie, ciesz się, że w ogóle przyszedłem. - Odparł.
- Jestem prze szczęśliwy. - Powiedział z ironią były Duch.
- Nadszedł już czas na twoją próbę. - Oznajmił smok.
- Czy nie mówiłeś, że najpierw muszę dojść do granicy swoich możliwości. - Przypomniał mu Jednooki.
- W rzeczy samej. - Przyznał. - Jednak nie jesteś już w stanie bardziej się rozwinąć, to wszystko co możesz osiągnąć na tym etapie.
- Więc to wszystko na co mnie stać? - Prychnął z niezadowolenia młody Smok.
- Dla pocieszenia powiem ci, że jeszcze żaden Duch czegoś takiego nie osiągnął. - Pocieszył go gad.
- Ale Cień już tak. - Stwierdził Jednooki.
- O członku pandory nie wspominając. - Dodał stwór z uśmiechem.
- Jesteś okropny. - Powiedział były Duch.
- Ale! Jeśli przeżyjesz tę próbę zdobędziesz tą samą moc co ja. - Powiedział gad.
- I wtedy będę silniejszy niż członkowie pandory? - spytał.
- Wtedy twoim jedynym ograniczeniem będzie twoja własna wyobraźnia. - Odpowiedział mu smok.
- Co więc muszę zrobić? - Spytał Jednooki.
- Jeśli wejdziesz do mojego wymiaru i uda ci się z niego wyjść, moja moc będzie twoją mocą. - Wyjaśnił gad.
Herbst siedział wygodnie na kanapie w swoim apartamencie w Japonii. Jego misja w Europie dobiegła końca wraz z wydaniem rozkazu o zniszczeniu tego kontynentu. Włączył telewizor aby sprawdzić jak się mają sprawy na świecie. Mówiono coś o epoce lodowcowej w Ameryce Północnej, zarazie w południowej, a w Europie o niesamowitych burzach i wiatrach. Na filmie pokazywane były przemieszczające się domy, latające samochody, tornada, wyładowania atmosferyczne i wiele innych niesamowitych rzeczy.
- Ryu nieźle sobie poczyna. - Stwierdził Night wchodząc do pomieszczenia z miską chipsów. Siadł obok przyjaciela aby wraz z nim podziwiać widowisko, które serwowała im ich koleżanka.
- To oczywiste, że chcą wywabić Cienie z ukrycia. - Stwierdził Herbst udając, że w ogóle go to nie interesuje.
- O jejku. - Wydał z siebie dźwięk podziwu, gdy na nagraniu pokazane było jak cały wieżowiec zostaje przewalony. Jak oni to w ogóle nakręcili w takich warunkach? W tym musiał maczać palce Kamui, w przeciwnym razie byłoby to fizycznie niemożliwe.
- Nie ma się czym podniecać. Ryu jest najsłabszą z pogromców. - Stwierdził blondyn.
- Rzeczywiście gdyby był to Draco, to widowisko byłoby lepsze. - Przyznał mu rację Night.
- Wolałbym aby to Cosmo zniszczył Europę. - Naprostował Herbst.
- To też byłoby dobre. - Zgodził się czarnowłosy.
- O jej. - Zdziwili się oboje, gdy pokazana została kolejna ze scen pod tytułem: gniew matki natury.
Shiro wrócił do Japonii, gdzie znajdowała się główna baza Duchów. Wchodził właśnie do pokoju rady aby zdać dokładny raport z misji w Ameryce. Gdy znalazł się wewnątrz zastał tam Pandorę, która siedziała na miejscu przewodniczącego.
- A ja się zastanawiałem dlaczego rada działa w tak dziwny sposób. - Powiedział, gdy drzwi zostały już szczelnie zamknięte.
- Ta banda starców działała zbyt wolno. Interesowały ich tylko własne sprawy. - Stwierdziła z zadowoleniem.
- Ta pod organizacja, o której zniszczenie mnie prosiłaś została już namierzona przez Kamuia. - Wyjaśnił Emperor.
- Ich działania w ogóle mnie nie bawią, nie pasują do scenariusza. - Wyjaśniła kobieta.
- Więc jak na razie wszystko idzie zgodnie z planem? - Zadał pytanie cesarz.
- Oczywiście. - Odpowiedziała.
- A co z tą dwójką, o której wspominał Smok? Nie martwią cię? - Pytał dalej białowłosy.
- Dziewczyna coś tam potrafi, ale ten chłopak to dopiero sensacja. - Mruknęła najwyraźniej zainteresowana tą drugą osobą o której wspomniała.
- Czy byłby w stanie namieszać w twoim planie? - Spytał ostrożnie, wiedział, że Pandora jest niezwykle wyczulona na tym punkcie.
- Mam Samego Czarnego Smoka po swojej stronie, więc nie mam się o co martwić. - Stwierdziła. - Poza tym sama jestem silna, silniejsza niż ktokolwiek z mnie podobnych.
- Nie śmiem wątpić. - Odparł Emperor.
Matthew wszedł do groty świecąc jak latarnia w bezksiężycowej nocy. Słysząc szczęk karabinu powiedział donośnie:
- Spokojnie Dimitry to tylko ja - mówił spokojnym tonem.
Zza krawędzi korytarza wyjrzał mężczyzna w wieku już siwiejącym. Kulał wyraźnie na prawą nogę i widać było, że przeżył nie jedną bitwę.
- Matthew, przyjacielu od kiedy świecisz jak psu jajca? - spytał pół żartem.
- A daj spokój - machnął ręką. - Nie panuję nad tym cholerstwem. Dosłownie energia mi się wylewa i nawet te tatuaże nic nie dają. No ale mów co tam słychać w wielkim świecie, bo jak widzę u ciebie w jak najlepszym porządku - narzekał.
- Na to nic nie poradzę, tawarisz. Ale to co na świecie sie działo od twojego zniknięcia to trochę nam zajmie -mówił. - Są kłopoty i to wielkie. Wojna Cieni z Duchami ruszyła pełną parą. USA zniszczone jak po wojnie atomowej. Teraz na Europe się rzucili. Pandora ma te swoje plany, o których cholera ją wie. Twoja siostra jest teraz pod kloszem Tamy, a i jakby tego było mało…
- Czekaj skąd wiesz, że Ashura jest moją siostrą i o tym wszystkim? - spytał przerywając jego monolog. - Czy ty przypadkiem nie zniknąłeś i nie miałeś się ukryć odcinając od świata?
- Wiesz jak to jest - wzruszył ramionami. - Odnowiłem kilka kontaktów, no i okazało się że sporo Cieni jest gotowych stanąć za tobą, abyś nimi rządził - mina chłopaka stężała na to co usłyszał. - Wiem doskonale co o tym sądzisz więc nic nie mów. Jednak prawda jest taka, że teraz w Europie panują klęski żywiołowe. Niech pomyślę, kto to robił - zamyślił się na chwilę. - Chyba Ryu miał takie moce, a cholera wie już za stary na to jestem. Kilku Duchów wczoraj też się pojawiło i pytało o ciebie. Nie wyglądali jakby chcieli walczyć, raczej szukali pomocy.
- Spokojnie - starał się przystopować znajomego. - Chcesz powiedzieć, że nawet Duchy chcą mojej pomocy? - zdziwił się poważnie.
- Tak. Kilku. - Potwierdził skinając głową. - Bełkotali coś o wycięciu ich głównej siedziby czy coś tam… Zresztą to teraz nie istotne. Mów co Ci się stało? Wyglądasz jak chodzące niebo po zmroku - mówił niemal nie robiąc przerw.
- Sam nie wiem - wzruszył ramionami. - Powinienem być martwy jednak coś mnie powstrzymało przed śmiercią. Jakby sama planeta chciała abym żył. Najgorsze z tego jest to, że moje KI stale rośnie i nie wiem czy w jakąś bombę się nie zamieniam. Masz może jakieś pieczęcie? - spytał z lekką nutą nadziei w głosie.
- Dobrze wiesz, że tym się nie zajmuję. Idź do bóstw, albo demonów, które przecież znasz - radził. - Przecież to tamto coś. Cholera sam nie wiem jak to określić, przecież bogowie to tylko nasz wymysł… Mniejsza w każdym razie to oni powinni znać się na takich rzeczach lepiej.
- Pewnie masz rację, jednak nie mam zamiaru znów się z tą Lisicą użerać. Zwłaszcza, że teraz pełno tam innych jej podobnych. Zleźli się w kupę, chyba ze strachu - uśmiechnął się pod nosem.
- Nie wiem czy jest z czego się śmiać. Dobrze wiesz jaki maja wpływ na otoczenie i że nie wszystkie są złe. Duchy natury też są zagrożone - mówił poważnym już tonem. - Matthew trzeba to zatrzymać w końcu masz dobre pojęcie o przeznaczeniu jakie na tobie ciąży.
- Daj spokój to zwykła bajka i nie mam zamiaru brać w tym udziału. Nie będę iść ślepo za jakimiś proroctwami, czy innymi śmieciami - Matthew był wyprowadzony z równowagi. Z pewnych przyczyn nie mógł znieść jak ktoś mówił o tej sprawie. - Wiesz wystarczająco wiele aby móc stwierdzić że to tylko brednie szaleńca.
- Dobrze przyjacielu niech będzie - powiedział zrezygnowany wiedząc że wałkowanie tej sprawy nic nie da. - a teraz siądźmy zjedzmy i napijmy się. O suchym pysku nie ma co gadać.
Chłopak zgodził się na propozycje. Nigdzie się nie śpieszył i nie obawiał żadnego ataku. Doskonale wiedział, że obecnie jedynym zagrożeniem jest dla niego Pandora o której dowiedział się całkiem sporo. A cała jej organizacja i ci od wymiarów nie dali by rady nic mu zrobić.
by Lyedbow and Mortis
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz