kwietnia 04, 2015

Rozdział XX


Jednooki przyglądał się wszystkiemu co działo się na Ziemi z przymrużeniem oka. Moc, którą udało mu się zdobyć była na tyle duża, że z pewnością pozwoliłaby mu zakończyć ten bezsensowny konflikt. Jednak nie widział w tym żadnych korzyści dla siebie. Nie mógł zrozumieć motywów działania Pandory, spowodowała całą tą wojnę, tylko jaki miała w tym cel?
Nie mając niczego innego do roboty przeniósł się do Europy, do miejsca, gdzie kiedyś rozpościerały się Włochy. Cały półwysep zniknął, a jego miejsce zaczęło zajmować morze. Czegoś takiego mógł dokonać tylko jego ojciec, a skoro użył do tego ich mocy, to niemożliwy był powrót do poprzedniego stanu rzeczy.
Rozejrzał się wokół w poszukiwaniu czegoś, co mogłoby go zainteresować. Te klęski żywiołowe wyglądały naprawdę niezwykle, szczególnie z bliska. Gdyby był tu osobiście zaraz by go gdzieś zniosło, a ten sposób podróżowania jest niezwykle wygodny. Najlepszą zaletą był brak niedogodności.
Odwiedził jeszcze kilka miejsc na Ziemi, aby na własne oczy zobaczyć co wyprawia się na tej planecie.

Emperor i Master przemierzali ruiny bazy Duchów w Australii. Wśród olbrzymich stert gruzu niezwykle trudno było znaleźć jakiekolwiek poszlaki. Żaden z nich nie był tropicielem, więc ich zadanie było niezwykle utrudnione.
- Tu nic nie ma. - Stwierdził Mistrz opuszczając wielką betonową ścianę, którą musiał wcześniej podnieść.
- Jeśli to sprawa rodziny Kamuia, to sami nic nie znajdziemy. - Powiedział białowłosy.
Blondyn o jasnych, błękitnych oczach spojrzał na towarzysza znudzonym spojrzeniem. - To nic ciekawego. - Stwierdził.
- Wolałbyś, aby był to jakiś nowy wróg? - Spytał Cesarz.
- Lepsza taka opcja niż idealny plan Pandory. - Powiedział zmęczony tym wszystkim. - Jak bardzo wszystko może iść po jej myśli? - Dziwił się.
- Jak widać może. Najpierw zniszczy Cienie, później Duchy, a na końcu zapewne zatańczy na zgliszczach całego świata. - Przedstawił swoją wizję Emperor.
- Raczej nie zatańczy, będzie bardzo pochłonięta realizacją kolejnej części planu. - Poprawił go blondyn.
- Ale na pewno o czymś takim pomyślała. - Upierał się cesarz.
- Z pewnością. - Zgodził się z nim mistrz.
Emperor rozejrzał się jeszcze dookoła, aby sprawdzić, czy aby czegoś nie przeoczył. - Później będzie trzeba wysłać tu Nighta i Kamuia, oni znają się na tym lepiej. - Stwierdził białowłosy.
- Chyba masz rację, ale co my będziemy robili do tego czasu? - Zastanawiał się Master.
- Możemy się rozejrzeć po okolicy, czy nie ma w pobliżu naszego niszczyciela bazy. - Odparł i ruszył w tylko sobie znanym kierunku. Mistrz nie widząc innego wyjścia ruszył za nim zachowując pewien odstęp od towarzysza.

Ashura patrzyła na niebo zastanawiając się kiedy Matthew przyjdzie do niej. Nagle rozległ się dźwięk wybuchu. Kiedy spojrzała w jego kierunku zobaczyła wielki tuman ognia. Następnie słychać było krzyki i odgłosy walki. Byakko z Suzaku odpierali kogoś z pełną siła swoich umiejętności. Błękitny płomień Tamy mienił się po przeciwnej stronie osady. Ashura zaczęła zastanawiać się, czy przypadkiem wszystkie Cienie nie zaatakowały ich z jej powodu. Widziała w oddali jak lód Zero i płomienie Inferno niszczyły osadę. Dziewczyna nawet nie używając przemiany przywołała pierścień i wystrzeliła i ich kierunku. Lód zaczął parować, a płomienie zaczęły gasnąć. Chwilę później dobiegł głośny wybuch. Inferno zmanifestował się w pełnej krasie. Wielkością dorównywał budynkowi. Nieco dalej do podobnych rozmiarów dorastał Zero, który czerpał wodę z strumienia, który przecinał wioskę. Za dziewczyną pojawił się teleporter z Cainem, następnie wyłonił się Hunter ze swoimi zwierzakami. Czterej strażnicy zaczęli wyraźnie tracić siły, Tama przemieniła się w stoją podstawową formę i górowała nad budynkami. Widząc wielkie zniszczenia z przeciwległej strony osady dziewczyna pojęła, że Cienie rozwścieczyły Shivę, która pokazywała swoje niezadowolenie.
- Nie sądziłam, że masz taką armię, Cain - zwróciła się do nowego przywódcy Cieni. - I po co to wszystko jak zaraz pomrą?
- Nie pomrą - powiedział lekko. - Zabójców bóstw tak łatwo nie zabiją. Ostatnio mieliśmy więcej czasu na skończenie szkolenia, kiedy nie braliśmy udziału w wojnie. Teraz pójdziesz z nami, a skończymy ten malutki atak - mówił, jakby już wygrał.
- Czy naprawdę sądzisz, że to wystarczy aby mnie zabić, a ich pokonać? - spytała przemieniając się.
Jej przemiana zmieniła się. W oczach nadal był bezkresny mrok, jednak aura jaką wydzielała miała w sobie płomienie, błyskawice i kilka nieokreślonych elementów. Do tego wyglądało jakby miała 6 rąk i trzy twarze, jednak były one na wpół przezroczyste.
- Naprawdę sądzisz, że to ciebie potrzebuję? - zdziwił się wyśmiewając ją. - To twój brat tak naprawdę się liczy. Pandora wysłała nam łaskawie zaproszenie, aby być jej sługami. Słyszysz!? Jej sługami - krzyczał wyraźnie wściekły. - Ona naprawdę sądzi, że pójdziemy do niej tylko dlatego, że wysłała pogromców po świecie. Mów, gdzie jest twój brat - rozkazał. - Mów albo giń.
- Wiesz tak samo jak ja, że nie dasz rady mnie zabić - stwierdziła.
Jak na zawołanie pojawił się koło niej mały, raptem kilkuletni chłopiec. Wbił jej nóż w plecy, a co zdziwiło dziewczynę ta krwawiła.
- Jak ci się podoba nasza nowa broń? - spytał napawając się chwilą. - To bloker. Niweluje całą moc Cieni i Duchów, których dotknie. Nawet jeśli go zabijesz mamy jeszcze całą armię takich jak on - wyraźnie był z siebie dumny. - Teraz jesteś tak słaba jak zwykła kobieta.
Jednak dziewczyna zobaczyła, że jej przemiana się nie kończy. Jej aura się kondensowała, a ręce i twarze, które dotychczas były jedynie manifestacją jej aury zaczęły się urzeczywistniać. W jej dłoniach pojawiły się miecze, a z gardła wydobył się głośny ryk, który rozlał się jak fala uderzeniowa po osadzie. Inferno i Zero natychmiast zaczęli podążać do jej źródła, reszta ataku także. Cain był ogłuszony, a ci co stali przy nim albo padli wymiotując i tracąc przytomność, albo byli martwi. Oczom Mężczyzny ukazało się bóstwo niosące śmierć, bądź życie w zależności od nastroju. Reinkarnacja Asury stała przed nim używając swojej mocy. Zanim jej ostrze padło na niego jego przyboczni rzucili się na nią. Dziewczyna podjęła walkę z nimi, a Cain dochodził do siebie.

Jednooki siedział na dachu jednego z budynków w Tokio i obserwował wydarzenia mające miejsce w jednym z innych wymiarów. Czynność tą przerwał mu Night, który wdrapał się tu niezauważony przez zwykłych ludzi.
- Widzę, że jednak wypełniłeś wolę ojca. - Powiedział na przywitanie zbliżając się powoli do brata.
- Zdobyłem jego moc tak jak chciał, ale to jak ją wykorzystam to moja sprawa. - Odparł odwracając się w stronę Nighta.
- Tylko nie zacznij szaleć, bo dla wszystkich źle by się to skończyło. - Przypomniał mu. Jego pełne powagi, szafirowe oczy były wpatrzone wprost w pojedyncze oko rozmówcy, które o dziwo już nie posiadało soczewki kontaktowej.
- Nie musisz mi przypominać. - Prychnął odwracając wzrok w drugą stronę.
Night uśmiechnął się lekko widząc reakcję młodszego brata. Widać, że sam nie wie co zrobić ze swoją mocą, mógłby go poprosić o pomoc w sprawie Pandory, jednak nie mógł tego zrobić, ojciec wyraźnie mu tego zakazał. Mimo to nie zaszkodziło spróbować...
- Co sądzisz o tym całym syfie, który mamy teraz na Ziemi. - Spytał go uważnie przyglądając się jego reakcją.
- Robią dużo hałasu. - Stwierdził Smok z niezadowoleniem. Nie lubił jak coś działo się zbyt gwałtownie, dlatego cała ta wojna bardzo go męczyła.
- Jeśli tak dalej pójdzie Pandora postawi na swoim, a ojciec dopilnuje aby wszystko było po jej myśli. - Stwierdził Night. Jemu również, jak wielu innym członkom pandory nie podobał się plan ich przywódczyni, jednakże kim oni są aby go kwestionować.
- To może być problem, głównie z tego powodu, że nie mam pojęcia co roi się w jej głowie. - Odparł Jednooki.
- Gdyby dowiedziała się o twoim istnieniu z pewnością doznałaby szoku, nie uwzględniła cię w swoich planach. - Powiedział Night.
- I co to ma do rzeczy? - Zdziwił się Smok.
- Jak zwykle wolno myślisz. - Westchnął ze zrezygnowaniem starszy brat. - Myślisz, że dlaczego Pandora zaoferowała ojcu ten dziwny układ? Układ, który każe strzec jej osoby i jej planu? - Zadawał mu pytania. Jednooki zdziwił się nieco słysząc je. Przez chwilę musiał zastanowić się nad odpowiedzią, ale jedyne co przychodziło mu do głowy była moc, którą dysponował ich ojciec.
- Ojciec jest silny. - Stwierdził w końcu, po chwili zamysłu.
- Dla Pandory aż za silny. - Poprawił go Night. - Dokładnie obawia się jego mocy, ale gdy jest związany umową nie musi się o to martwić. - Wyjaśnił coraz bardziej podekscytowany. Jego oczy zaczęły mienić się lekkim blaskiem, gdy mówił o tym wszystkim.
- Posiadam tę samą moc. - Powiedział z zadumą Jednooki.
- I co najciekawsze Pandora nie może ci niczego zrobić. - Dodał Night. Chciał aby jego brat zapragnął pozbyć się tej kobiety, jednak znając go osiągnięcie tego celu będzie niemalże niemożliwe. Smok nie lubił walki, ani pakowania się w kłopoty, dlatego nakłonienie go do działania wbrew sobie może być bardzo ciężkie.
- To wiem. - Odpowiedział cicho. Nigdy nie lubił obnosić się swoją mocą, a nawet wśród Duchów jego czarny płomień był na ponadprzeciętnym poziomie. Jednak w tej chwili był zupełnie świadomy swoich możliwości, które rzeczywiście zależały od jego wyobraźni. Jeśli postawi sobie granicę nie będzie w stanie jej sforsować, przede wszystkim musi myśleć pozytywnie.
- No nic, przemyśl to jeszcze i wpadnij odwiedzić mnie za jakiś czas. - Powiedział nagle Night szykując się do odejścia. Czekał jeszcze na jakieś niespodziewane pytanie ze strony brata, które jednak nie zostało zadane.

by Lyedbow and Mortis


Brak komentarzy: